Monday, March 23, 2015

Ja nie przyszłam tu do Ciebie!

Sytuacja  o której chcę napisać miała miejsce na treningu sportowym.
Część rodziców zostawia swoje pociechy i leci na zakupy lub załatwić inne sprawy. Część zostaje na sali żeby popatrzeć, a część korzysta z funkcjonującej w budynku siłowni i zalicza trening. 

Ja sama należę do tej grupy rodziców, którzy zostają na treningu. Zazwyczaj to Tata wozi Kacpra na treningi - taki mamy podział obowiązków, czasem wpadam też ja, obserwuję sobie wtedy Młodego. Patrzę jakie zrobił postępy, czy się słucha trenera, jak sobie radzi w relacji z innymi dziećmi, i jak często dostaje "karne przysiady" za gadanie :) 
Czasem podczas treningu mimowolnie sięgałam po telefon i czytałam jakieś pierdoły czy sprawdzałam pocztę kiedy grupa maluchów latała po sali jak opętana, racząc obecnych tam rodziców okrzykami w jakimś dziwnym języku. 
Tak, zdarzało mi się zawiesić, wyłączyć, nie skupić, nie patrzeć... Być myślami w markecie, w pracy, na facebooku, w łóżku. 

Pewnego razu kiedy właśnie gapiłam się w ekran mojego smartfona, podbiegł do mnie Kacper ze smutną miną i zapytał się czemu na Niego nie patrzę. Podniosłam zmieszana głowę. Proste pytanie: "Mamuś dlaczego na mnie nie patrzysz" ? 

W jednej chwili zrobiło mi się wstyd, w jednej krótkiej chwili poczułam się beznadziejnie głupio przed własnym dzieckiem. 

Odpowiedziałam, że przepraszam, że już odkładam telefon i będę patrzeć cały czas. 
Dostałam soczystego buziaka w policzek na odchodne i pakiet zaufania, ofiarowany mi przez moje dziecko. 
Do końca zajęć, z uśmiechem przyglądałam się jego poczynaniom. Nie z poczucia obowiązku, czy chęci dotrzymania danej przed chwilą obietnicy. Po prostu zrozumiałam, że On tego potrzebuje, że zależy mu na tym abym na niego patrzyła, żebym kibicowała i pokazywała uniesiony do góry kciuk kiedy uda Mu się być pierwszym na mecie. 
Zrozumiałam, że to, że na Niego patrzę dodaje Mu odwagi, że che, żebym była z Niego dumna. 
Zrozumiałam też, za kilka lat może już tego nie potrzebować, nie szukać mojej uwagi i uśmiechu. Za kilka lat pewnie będzie wolał, żeby patrzyła się na Niego jakaś urocza błękitnooka niewiasta. Nie ja. To teraz jest mój czas, nas czas. Czas na budowanie relacji na resztę życia.

                                             ***

Któregoś razu siedzę na ławce i mimowolnie jestem świadkiem sytuacji która zapadła mi w pamięci. 
Na salę gdzie trenują dzieci, wchodzi mama która trenowała obok, podczas gdy jej dziecko miało zajęcia sportowe. 
Zajrzała na chwilę, ale spotkała kogoś znajomego i wywiązała się rozmowa. 
Po chwili dziecko zauważyło mamę i podbiega do niej. Coś mówi, wygłupia się.
Słyszę z Jej ust : JA NIE PRZYSZŁAM TU DO CIEBIE ! Wypowiedziane podniesionym głosem. 
Dziecko jednak nie odpuszczało, chciało coś powiedzieć, zagaić, zwrócić na siebie uwagę. 
Mama nadal pochłonięta rozmową stanowczym i oburzonym głosem powtórzyła : JA NIE PRZYSZŁAM TU PATRZEĆ NA CIEBIE, ROZUMIESZ?! Wracaj do ćwiczeń a jak się skończą zajęcia to przyjdź do mnie do sali obok! 
Dziecko dosłownie rozgniewane i rozżalone dołączyło do innych. 

Słowa tej Mamy szumiały mi w głowie kilka dni, kilka dni jak za głośny dźwięk dzwona dudniły mi w uszach. Nie mogłam o nich zapomnieć. Nie mogłam zapomnieć tonu w jakim zostały wypowiedziane. 

***

Każdy z nas chciał by być idealnym rodzicem, każdemu z nas do ideału daleko. 
Nie chcę oceniać tej Mamy, bo stare dobre "niech pierwszy rzuci kamieniem kto jest bez winy" jest tutaj jak najbardziej na miejscu. 
Staram się jedynie wyciągać z takich sytuacji jakąś naukę dla siebie. Wyciągnąć wnioski, uczyć się na czyichś błędach. 
Jak się okazuję często nasze dzieci są najlepszymi nauczycielami, tyle, że to nie Oni powinni nas uczyć a i my nie powinniśmy doświadczać ich naszymi błędami. 











Zdjęcia - nikon d5100

Kacper ma na sobie :

Czapka - Babyhood 

Kurtka - De babyline 

Spodnie - Bpm

Buty - hummel 











2 comments:

  1. Mnie mój niespełna 3 letni syn upomina czasem "zamknij laptop" albo "zostaw juz telefon". Mojej złości na samą siebie nie da się wtedy opisać. Mimo, że jestem z nim w domu i mam sto rzeczy do zrobienia to jestem mu winna uwagę wtedy kiedy tego potrzebuje! W końcu jestem jego mamą - kto go wesprze lepiej niż ja?

    ReplyDelete
  2. Ojjj tak, nam dorosłym często zdarza się zapominać w ten sposób niestety i tego też po woli uczymy naszych dzieci. Pułapki dzisiejszego świata są na każdym kroku - wolna chwila, telefon, internet - dla niektórych to spełnienie marzeń. Ale bycie rodzicem to przede wszystkim czas spędzony wspólnie z dzieckiem, uśmiech wysłany dziecku biegającemu po boisku, aktywne dotrzymanie mu towarzystwa czy dodanie otuchy, warto o tym pamiętać w tym szalonym świecie! I nikt tu chyba nie jest bez winy, ale jak piszesz dobrze jest wyciągać wnioski i uczyć się na błędach!

    ReplyDelete